Brzydkie wierszyki - Tadeusza Blauth

Pewnej babie z ulicy Jaracza
Nowa szczęka wpadła do sracza
Choć nurka dała,
To jej nie złapała.
I do dzisiaj rozpacza.

Jedną babę z ulicy Okólnik
Molestował pijany mulnik.
Lecz że miał niebanalną
Potrzebę seksualną
Wystarczył mu jej wspólnik.

Pewnej babie z ulicy Tamka
Z narządów została ramka
Nagle cud się wydarza
Poderwała ramiarza
I stąd ta cała wzmianka.

Kiedyś baba z ulicy Ludnej
Miała organ urody cudnej.
Zaniedbany latami
Porósł pokrzywami
W sytuacji stawiając jej trudnej.

Raz baba w Alei Prusa
Ujrzała z bliska nagusa.
Rzecze mu: myj może,
Miast wietrzyć, nieboże
Tego biednego mikrusa.

Baba z Czerwonego Krzyża
Była tak niezmiernie chyża.
Że nim chłopa spotkała
To już szczytowała
Co dany trend zawyża.

Raz babie z ulicy Moniuszki
Śniły się męskie koniuszki.
Apetycznie szalenie
Łechtały podniebienie.
Lecz ponoć były z puszki.

Pewna baba z ulicy Browarnej
Urody wprost była koszmarnej
Ale nie rozpaczała
Albowiem obrała
Profesię hieny cmentarnej.